Cieknące farbowanie


Były kleksy, spryskiwanie czas na cieknące farbowanie.

Zrobiłam kilka podejść więc wybaczcie bałagan ale już tak mam, że jak mi się coś spodoba to wchodzi we mnie lekkie szaleństwo.
Pierwsze próby były ze spódnicą. Zafarbowałam ją na złoto i gdy była jeszcze mokra polewałam niebieską farbą. Subtelnie z mocno rozwodnionym barwnikiem.




Drugie podejście, tym razem farba akrylowa, lekko rozwodniona z wodą.
Farbowaną rzecz przyklejamy np. do tacki, lub jeśli większa do wieszaka, delikatnie taśmą klejącą, tylko u góry.

aby materiał mógł nam swobodnie zwisać.Wtedy łatwiej ścieknie farba.

Polewamy. Najlepiej jest na kawałku materiału przetestować ile "nakładać". Z drugiego testu zrobiłam kosmetyczkę.



Wygląda dosyć ciekawie jednak to jeszcze nie to, czas na trzecią próbę.
Tym razem użyłam nieco więcej farby i dwóch kolorów. Na przemian polewałam czarną i żółtą farbą. Tylko u góry, farba spływając sama tworzy wzór.





I chyba to jest efekt najbardziej zbliżony do tego jaki chciałam uzyskać. Zostawiamy do całkowitego wyschnięcia, dla szybszego efektu możemy podsuszyć suszarką do włosów.

  
Z tkaniny z taką ilością farby niestety nie uszyjemy odzieży (będzie za sztywna) ale idealnie nada się na torebkę. Ciekawa jestem jak z trwałością, dowiemy się o tym niebawem.
Od prawie trzech lat posty pojawiały się nieprzerwanie co tydzień w czwartek. Od teraz dzień tygodnia w którym pojawi się post będzie bliżej niekreślony :)

Brak komentarzy