Koniec świata

Uszyłam sobie welurowe dresiki, tak tak welurowe i w dodatku czarne. W latach 80 się takie nosiło i nawet były modne, nie tylko takie firmy jak Fila posiadały je w swojej ofercie ale także luksusowe domy mody, np. Dior. Byłam święcie przekonana że NIGDY tego wynalazku nosić nie będę, ale nigdy nie mów nigdy :)

Jak to się zaczęło, jakiś czas temu kupiłam welur w sh, 1zł, dużo tkaniny, milusi no jak mogłam nie wziąć. I tak leżał i leżał aż ostatnio podczas robienia porządków mąż patrzy, patrzy i mówi:
- Ooo ale fajny materiał, na stylowe dresiki dla Ciebie by się nadał, ha ha ha.
Ja na to:
- mówisz masz, obyś potem nie żałował :)
No dosłownie nie było wyjścia, musiałam je uszyć.

Teraz myślę że szkoda że nie mam więcej tego weluru bo getry / legginsy są tak wygodne, milusie, cieplusie że mogłabym ich nie zdejmować. Ich jedyny minus to brak podpiętek :)
 







Zdjęcia w plenerze: Dawid Kacmajor

Brak komentarzy